piątek, 1 kwietnia 2016

Intelligence is sexy, czyli trochę o "Suits"

Wracając do "Czerwonych oczu", które właśnie skończyłam czytać... Też tak macie, że pierwsze 50 stron książki pożeracie na raz, tak samo ostatnie, ale środek zdarza się ciągnąć i nudzić? Z tą książką tak nie miałam, ponieważ miejsce akcji zmienia się diametralnie kilka razy, to jakby połączyć 3 odrębne historie. Do mnie to bardzo trafiło, więc polecam jeszcze raz.

Kolejnym tytułem, tym razem serialowym, który mogę polecić jest "Suits". Oglądając 1. sezon byłam pozytywnie zaskoczona, bo nudna prawnicza tematyka wcale się taką nie okazała. Później przeczytałam opinię, że sezon ten jest najsłabszy, a bawiłam się przy nim całkiem nieźle, więc zadałam sobie pytanie "No to czego do jasnej mogę oczekiwać po kolejnych?!". Teraz skończywszy sezon 4. mam porównanie i faktycznie, 1. nieco przynudza, w dodatku dostajemy irytujące połączenie dwóch dziewczyn uganiających się za głównym bohaterem. Ale nim zacznę ujawniać takie szczegóły może powinnam przybliżyć samą fabułę serialu. Otóż głównym bohaterem jest to oto chłopczę- Mike Ross.



Jest on geniuszem. Jednak w życiu tak mu się ułożyło, że pracy porządnej nie ma, szkoły nie skończył i dorabia sobie zdając za ludzi egzaminy. Drugim protagonistą jest doskonały prawnik, Harvey Specter, człowiek sukcesu, który zawsze znajdzie sposób by wygrać.



Za sukcesem idzie również większe obciążenie, ważniejsze sprawy, dlatego Harvey poszukuje wspólnika. Albo ktoś planuje go zanudzić na śmierć zmuszając do rozmów kwalifikacyjnych z nudziarzami z Harvardu. Z opresji ratuje go Mike, zupełnie przypadkiem trafiając na rozmowę, biorąc pod uwagę jego geniusz, nietrudno zgadnąć, że pracę dostanie.
Więcej nie zdradzam, powiem tylko, że zamieszana jest w to również wszystkowiedząca sekretarka, nieugięta właścicielka kancelarii i rywal-przyjaciel Harvey'a, człowiek o rozlicznych dziwactwach, Bohaterowie są bardzo charakterystyczni i świetnie wykreowani, tematyka prawnicza wcale nie nudzi, a serial bawi i można w nim znaleźć wiele ciekawych odniesień kulturowych.

Tak właściwie to nigdy nie sięgnęłabym po serial o prawnikach gdyby nie Sherlock BBC. Jeśli jeszcze nie oglądaliście, to wiecie co robić. Zafascynował mnie właśnie geniusz Holmesa i skłonił do poszukiwania podobnych produkcji. Był więc film "Limitless", jak i serial o tym samym tytule, którego jeszcze nie skończyłam, "Lucy" i "Suits". Mówię wam, intelligence is new sexy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz